Na nadbrzeżu w Wellington znajduje się szereg tablic pamiątkowych. Jedna z nich jest szczególnie interesująca, ponieważ dotyczy wojennej tułaczki polskich dzieci, deportowanych do ZSRR w pierwszych miesiącach wojny. Gdy faszystowskie Niemcy zaatakowały ZSRR, radzieckie władze zgodziły się na wyjazd Polaków. Dzięki temu, wiele dzieci trafiło w najróżniejsze miejsca świata, miedzy innymi do Iranu, Tanzanii, Hiszpanii, a nawet Meksyku. 773 dzieci zostało przywiezione przez amerykański okręt wojenny z obozów w Iranie do Wellington w Nowej Zelandii. W założeniu miały pozostać tu tylko do końca wojny. Jednakże tylko 45 osób spośród ponad 800 (dzieci przybyły w polskimi opiekunami) wróciło do komunistycznej Polski, reszta została w Nowej Zelandii. Oprócz tablicy pamiątkowej na nadbrzeżu, historię dzieci z Pahiatua upamiętnia również niewielka ekspozycja w Te Papa – fantastycznym muzeum Nowej Zelandii w Wellington.
Czytalam kiedys, kto wie czy nie w internecie o polskim osadnictwie w N.Z. Jest tego sporo i raczej sa to cale enklawy, polskie miasteczka po prostu.J.P.
OdpowiedzUsuńDuża grupa polskich dzieci znalazła się też w Japonii. Ich losom poświęcił książke prof. Wiesław Theiss pt: Dzieci syberyjskie, Wyd. Uniw. Warszawskiego, Warszawa 1991. potem ta książka wyszła w wersji polsko-japońskiej. Może jest w Nowej Zelandii jakies opracowania losów tych dzieci? Zapiszcie dane. Potem to można sprowadzić! Pedagogów te sprawy b. interesują!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszej podróży. TP