poniedziałek, 21 marca 2011

Nowa Zelandia - ceny i parę rad praktycznych

Nie raz narzekałyśmy na to, jak drogo jest w Nowej Zelandii.  Czas na szczegóły. Uwaga!!! Wszystkie ceny w dolarach nowozelandzkich (ok. 73% wartości dolara amerykańskiego i australijskiego).

Noclegi – Najtańsze hostele młodzieżowe stowarzyszone są w sieci BBH, wszystkie, w jakich byłyśmy, należały do tej organizacji. Po zakupieniu karty członkowskiej za 45 NZD od osoby, można spać w dormach od 25-28 NZD. Ceny za pokój zaczynają się od 60 NZD, ale zwyczajowo dwójka bez łazienki kosztuje ok. 75 NZD. Przy braku karty członkowskiej płaci się 10-20% więcej. Ceny za miejsce na namiot są nieznacznie niższe od noclegów w dormach. My zdecydowałyśmy się na kupno namiotu, ponieważ spanie w dzielonych salach byłoby dla każdej z nas torturą - wolimy własny namiot niż najelegantszy dorm. Za namiot płaci się od osoby i ceny te wynoszą od 10 do 20 dolarów za osobę. W koszt zawsze wliczone jest korzystanie z campingowej kuchni, choć prysznic bywa czasami dodatkowo płatny (to samo dotyczyć może dormów i pokoi na campingach).

Jak wspomniałyśmy, nasz namiot kupiłyśmy w Auckland w Warehouse. Jeśli jednak ktoś wybierałby się do NZ z własnym, musi pamiętać o bardzo surowych przepisach sanitarnych. Władze NZ zabraniają wwożenia do kraju większości produktów pochodzenia zwierzęcego oraz wszystkiego, co może mieć na sobie ślady ziemi lub innych produktów organicznych. Namioty, śledzie i szpilki, buty do wspinaczki górskiej i wszelkie inne wyposażenie turystyczne muszą być sterylnie czyste, nie mogą zawierać żadnych śladów ziemi, trawy etc. Posiadanie namiotu trzeba zadeklarować przy wjeździe. Jeśli jego czystość będzie budzić wątpliwości, namiot zostanie zatrzymany do kwarantanny. Jako camperki z wieloletnim doświadczeniem wątpimy w możliwość takiego oczyszczenia namiotu, aby rzeczywiście nie ostało się na nim źdźbło trawy. Nie wiemy też jak bardzo skrupulatnie sprawdzają czystość sprzętu władze celne, na pewno jednak o niego pytają. 

Najpopularniejszą opcją zwiedzanie NZ jest wynajęcie campera. Do wyboru są zarówno wielkie campery z kilkoma łóżkami i prysznicami, jak również busy przerobione tak, aby w tylnej części można było spać i gotować. Najpopularniejszymi firmami wynajmującymi busy są Wicked Campers, Jucy, Maui oraz Backpacker. Jeśli wrócimy do NZ (a bardzo byśmy chciały), to zdecydowanie będziemy podróżować camperem. Trzeba jednak pamiętać o trzech, bardzo istotnych kwestiach. Polskie prawo jazdy jest honorowane przez duże wypożyczalnie, aczkolwiek warto zaopatrzyć się albo w międzynarodowe, albo oficjalne tłumaczenie. W Polsce oznacza to de facto wizytę u tłumacza przysięgłego. Zdaniem właściciela hostelu w Auckland, w NZ, można w ciągu jednego – dwóch dni załatwić sobie tłumaczenie, które będzie honorowane przez miejscowe władze (policję), aczkolwiek nie znamy jego ceny. Drugą, niebagatelną dla niektórych kwestią, jest ruch lewostronny. Trzeba jednak przyznać, że Kiwis są kierowcami bardzo eleganckimi i jeśli przyzwyczailiśmy się do chamstwa na polskich drogach, to poruszanie się po NZ będzie przyjemne i bezstresowe, tym samym nawet stres związany ze zmianą kierunku jazdy będzie mniejszy. Kolejną rzeczą są istotne ograniczenia w parkowaniu camperów. W ciągu dnia można zatrzymać się na parkingu nad jeziorem, ale postój nocny w zdecydowanej większości miejsc będzie surowo zakazany. Trzeba zatem jechać na camping i wnieść odpowiednią opłatę.
Uwaga na odległości między stacjami benzynowymi :-)
Jedzenie – unikałyśmy knajp jak ognia, więc nie wiemy w sumie ile kosztuje posiłek w restauracji. Na podstawie obserwacji menu, wygląda jednak, że za 15 dolarów można dostać curry z ryżem w hinduskiej knajpie, a za 20 NZD zjeść coś w rodzaju sałatki z kurczakiem w innej restauracji. Wiemy natomiast ile kosztują dania typu fast food. Kebab lub falafel do ręki – 10 dolarów, Big Mac lub inny burger w Macu– 5-7 dolarów, kanapka lub wrap w kawiarni ok. 8 dolarów, fish&chips w gazecie – 10 dolarów. 

Zakupy robiłyśmy w supermarketach (w mniejszych sklepach ceny były wyższe nawet o 20%) – chleb kosztował 4-6 dolarów, ser (ok. 35 dkg) 10 NZD, mała paczka wędliny 4-5 NZD, pomidory 5 NZD za kg, sałata 5 NZD. Generalnie zakupy na śniadanie i obiad dla dwóch osób to wydatek min. 50NZD.

Piwo w sklepie – od 3 do 6 dolarów za puszkę 0,5 l. Wino od 10 NZD górę.

Transport - bilet autobusowy na trasie ok. 100 km – 80 dolarów. Kupiłyśmy bus passy u największego operatora autobusów dalekobieżnych, Intercity. Oferują oni dziesiątki różnych passów, od 100 do 1300 dolarów (cena zależy od przejechanych odległości). Nasz pass pozwalający nam na przejechanie trasy z Auckland do Christchurch (dokładny plan podróży znajduje się na mapie pod linkiem „tu jesteśmy, tu byłyśmy"), z pobytem w Queenstown i Milford Sound, kosztował 680 dolarów za osobę. Pass obejmujący prawie całą Wyspę Południową i Północną kosztował niemal 1300 dolarów od osoby.  Alternatywą dla InterCity są firmy typu KiwiExperience - bardzo dobre, nastawione na młodych ludzi, dowożące klientów pod hotel (w odróżnieniu do InterCity, choć im też się to czasem zdarza), ale za to dużo droższe. Pass KiwiExperience, będący odpowiednikiem naszego passu InterCity kosztował ok. 1200 dolarów. W cenie passu Intercity wliczone było zwiedzanie jaskiń Waitomo (ok. 45 dolarów za bilet), autobus turystyczny w Wellington (30 dolarów), prom miedzy wyspami (ok. 80 dolarów) oraz dojazd i rejs po Milford Sound (od 175 dolarów). W cenie pozostałych passów turystycznych (np. KiwiExperience) atrakcje te nie są wliczone w cenę, trzeba dodać je do ceny biletu. Uwaga!! Wszystkie te bonusowe wycieczki/przejazdy z wyjątkiem Waitomo wymagają uprzedniego bookowania! Powrót z Christchurch do Auckland to albo wydatek ok. 180 dolarów za bilet autobusowy (minimum dwa dni podróży) albo 79 dolarów za samolot w promocji. Bilety na autobus miejski – 1,80 dolara. Prom miedzy wyspami (u nas w cenie passu) ok. 70-90 dolarów.

Atrakcje – wstępy do niektórych miejsc są darmowe (np. Te Papa w Wellington), inne kosztują od 10 do 20 dolarów, ale np. wizyta w oceanarium to wydatek ok. 50 dolarów. NZ jest rajem dla wielbicieli sportów ekstremalnych. Można to oddać się najbardziej wyszukanym formom rozrywki polegającej na skakaniu, spadaniu, spływaniu, byciu zrzucanym ze wzgórza etc. Wszystko to kosztuje majątek. Bungee jumping – od 100 dolarów, zorbing – ok. 70 dolarów, skydiving – od 300 do 600 dolarów, rafting – 150 dolarów, wynajęcie roweru na 8 godzin – od 30 dolarów.

Internet – w odróżnieniu od całej biednej Azji, Nowozelandczycy każą sobie płacić za każdą sekundę spędzoną online, nawet jeśli mieszka się w hotelu. Niektórzy mówią, że dlatego bogaci są bogaci, a biedni biedni, ale akurat w tej kwestii się nie zgadzamy. Biednym zależy na klientach, bogaci mają ich raczej w głębokim poważaniu. Za używanie internetu płaci się zazwyczaj w jednostkach 10-15 minutowych.  Cena wynosi od 1 do 4 dolarów za 10 - 15 minut.  Czasami można wykupić dostęp dobowy za 10 - 12 dolarów, ale tylko wi fi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.